poniedziałek, 19 stycznia 2015

Coś, czego nie chciałam robić i jestem teraz na siebie strasznie zła, bo to robię - Przerwa

Tak, jak mówi tytuł nie chciałam tego robić, ale jestem już zmęczona. Czas goni mnie coraz bardziej, test coraz to bliżej. Wytłumaczenie, jak każde, ale jednak każdy z was powinien wiedzieć coś na jego temat. Ostatnio nauka idzie mi coraz gorzej, a chciałabym się poprawić przed końcem semestru. Mam mało czasu, prawda, ale jeśli się przyłożę, to wszystko jest możliwe.
Dziękuję wam ogromnie za tak liczną obecność. Z niektórymi z was bardzo się zżyłam, ale te osoby powinny to wiedzieć :)
Dużo osób robi sobie teraz holidejsy i ja należę teraz do jednego z nich. Przerwa potrwa do 2 lutego 2015 roku, ponieważ wtedy zaczynają mi się ferie. Nie oznacza to jednak, że rozdział pojawi się od razu. Zobaczę, jak z czasem, ale raczej nie.
Jeszcze raz bardzo wam dziękuję za to, ze jesteście i mam nadzieję, że nie odejdziecie. Nie odchodzę z bloggera. Blogi, które czytam będą przeze mnie dalej czytane i oczywiście komentowane. Nadal będę aktywna, tylko po prostu nie na blogach. Jeśli chcecie się ze mną skontaktować prywatnie, a nie publicznie to zakładka "Kontakt" stoi dla was otworem.
Do zobaczenia po holidejsach! Pakuję manatki, idę po moje dziewczęta i na Hajaje!
~ Di







Holidays so beautiful....


niedziela, 18 stycznia 2015

Rozdział osiemnasty: "Każdy dzień jest podróżą przez historię"

Dedykacja dla mojej In. Kochanieńka, trzymaj się cieplutko i mam nadzieję, że zyskałaś dzięki mnie kilku czytelników :)



"Każdy dzień jest podróżą przez historię"
~  Jim Morrison

I znów przepraszam za błędy (czyt. to, ze nie chce mi się sprawdzać) 


- Ty wiesz, że dostaniesz ode mnie po łbie? - zapytała nadal zdenerwowana Bri prowadząc mnie za ramię (a raczej szarpiąc) do jej autka. Podczas wsiadania nawet zniżyła mi głowę tak, jak policjant bandycie.
- Jak ty się migdaliłaś ze swoim chłoptasiem, to ci nie przeszkadzałam - prychnęłam cicho, co nie uszło uwadze mojej przyjaciółki, która dusiła mnie wzrokiem, jakby miała z tego niemałą satysfakcję.
- Licz się ze słowami, młoda damo - wtrącił Jas, który zapiął mi pasy. Co to, ja małe dziecko jestem?!
- Młoda... Stara, przemądrzała - pip, pip, pip, pip, pip, pip, czyli innymi słowy ciąg przekleństw ciśniętych w moją stronę, którego adresatem jest moja, jakże kochana, przyjaciółka. Nie ma to, jak taka wataha.
- O co ci c'mon, co? - wbiłam w nią zawistny wzrok i zaczęłam nim ją podduszać.
- Nie szpanuj, nie szpanuj... - mruknął cicho blondas, a moje zabójcze spojrzenie skupiło się na nim.
- O co?! Już raz słuchałam, jaki to on jest zły, jaki niedobry, jaki kłamliwy... A teraz powtórka z rozrywki?
- Nie rozumiem.
- Chciałaś go pocałować - na te słowa, których nadawcą była Mendler moje oczy zrobiły sobie wycieczkę na podłogę.
Że niby ja jego?! To on się do tego przymierzał, a ja tylkooo... Chciałam sprawdzić jego wytrzymałość. Czy to tak źle? Czy od razu przyjaciele muszą mnie osądzać o takie rzeczy?! Nie no, po prostu żyć nie umierać. Co to, ja jestem jakiś magnes na nieszczęścia?!
- Nie chciałam - burknęłam cicho i odwróciłam wzrok w stronę szyby - A tak w ogóle, to gdzie jedziemy?
- Tori i And zwołali jakieś natychmiastowe zebranie - wyjaśnił blondyn, co mnie nieco zdziwiło.
- A my im tam po co?
- Bo wiesz.... My...
- Jesteśmy teraz częścią ich grupy - wtrącił Jas. - Ty też - wyprzedził mnie, dając do zrozumienia, ze nie mam co z nimi polemizować.
Co za głupi, idiotyczni ludzie! Jak można tak decydować za kogoś i nie powiedzieć mu o tych decyzjach nawet słowa?! To niedorzeczne!
- Jedziemy na wakacje do Paryża? - zagaiłam próbując zmienić temat.
- Myśleliśmy, że czas zrealizować już nasze plany i... - zaczął Jas, ale ja chamsko mu przerwałam.
- Na serio? Myślałam, że jesteś temu przeciwny - wybałuszyłam oczy i spojrzałam żywiej na przyjaciela, który uśmiechał się lekko pod nosem.
- Dużo ostatnio przeszłaś, zmieniłaś się. Pomyślałem, że przyszła już pora - wyszczerzył się w moją stronę, choć ja nie zwracałam na to większej uwagi.
Oparłam tylko brodę na dłoni i zajęłam się rozmyślaniem o wspaniałości tegorocznych wakacji. To prawda. Ostatnio w moim życiu zdarzyło się wiele rzeczy. Jedna mała zmiana, którą było zerwanie z Camem tak wiele zdziała. Zrobiła coś, co nie udało się dotąd nikomu. Wpłynęła na mój los. Przez nią stałam się członkinią zespołu Lynchów i ich paczki, zyskałam nowych, wiernych przyjaciół, przestałam się kłócić z Rossem. Wszystko tak szybko się zadziało, że nie zauważałam niektórych spraw. Agnes odeszła, a ja nawet nie zorientowałam się kiedy. Rodzice nie żyją, a ja po nich nie płaczę i nie mam za złe światu, że mi ich odebrał. Z Meg źle się dzieje, a ja nawet nie mam czasu, żeby z nią pogadać. Ale wiem, ze wszystko się naprostuje. Wiem, że jedna mała zmiana potrafi wiele zdziałać...

- Jesteśmy - z rozmyślań wyrwał mnie ciepły głos przyjaciółki.
Zdziwił mnie fakt, że jej mina nie mówiła już "Zabiję cię kiedyś". Ale nie to, że mi to przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. Dobrze, że jej przeszło, bo w końcu nic strasznego się nie stało. Chyba...

*Tori*
- Boję się - przyznałam zażenowana i oparłam głowę o ramię przyjaciela.
- To nasi przyjaciele. Nie mamy czego się bać. Uwierz mi, ze będą szczęśliwi, kiedy im wreszcie powiemy - pocieszał mnie mulat, ale ja i tak się martwiłam. Jednak to duża sprawa i ujawnienie jej nie jest takie proste.
- Wszystko będzie dobrze - odrzekł ciągle spokojny And i wstał z kanapy, na której ja jeszcze zostałam i nie miałam zamiaru opuszczać.

W pewnym momencie mieszkanie przepełnił melancholijny dźwięk dzwonka do drzwi, które zaraz potem zostały otworzone przez chłopaka.
- Cześć - przywitała się Ryd, która właśnie pojawiła się w salonie.
- Hej. Siadajcie - nakazałam pełna obaw i ruchem ręki wskazałam dwu i jedno osobowe fotele, drugą kanapę i dywan. Należymy do jednej z liczniejszych grup w szkole i pomieszczenie nas wszystkich wymaga radykalnych środków.
- To... Co to za ważna sprawa? - Riker jako jedyny z Lynchów rzucił pytanie prosto z mostu nie próbując nawet owijać w bawełnę.
- Poczekajmy na wszystkich.
I poczekaliśmy. Siedzieliśmy w tej niezręcznej ciszy, aż pomieszczenie nie zapełniło się naszymi przyjaciółmi.
Gdy wszyscy nareszcie przybyli rozejrzałam się po pokoju. Na jednym z dwuosobowych foteli siedzieli Beck i Jade, a drugą okupowała Trójca. Mianowicie Bliźniaki siedzieli normalnie, a Lau pochylała się nad nimi opierając się o oparcie. Druga kanapa była miejscem Lynchów. Siedziała tam cała piątka. Na dywanie dało się zobaczyć uśmiechnięte twarze Cat, Van i Ella, a obok mnie siedział And, który bezskutecznie starał się mnie uspokoić.
- Posłuchajcie... bo... - zaczęłam, ale nie potrafiłam skończyć. Nikt by nie potrafił patrząc na zaciekawione twarze najbliższych osób, które już niedługo nie będą już najbliższe.
- Tori i ja dostaliśmy ofertę z wytwórni muzycznej. Ale przyjęcie jej oznacza przeprowadzkę do Miami - Andrew trzymał mnie za rękę, jakby to on potrzebował teraz otuchy, choć to ja cała dygotałam z przerażenia. Bałam się ich reakcji, bo doskonale wiedziałam, co to oznacza.
- Matko, kochani, to świetnie! - jako pierwsza odezwała się Ryd.
 Świetnie? Ja myślałam, że będą rozpaczać, bo nie będziemy mogli być razem, a oni się cieszą.
- To wspaniale. Taka okazja nie trafia się często. Gratuluję wam z całego serca - Lu uśmiechnęła się do mnie promieniście, a moje ciało już po chwili zostało przygniatane przez całą resztę towarzystwa.
Czyli, że niepotrzebnie się bałam? Niepotrzebnie obgryzałam paznokcie i niepotrzebnie straciłam tyle nerwów? Oni popierają to, że będę się rozwijać i nawet nie przeszło im przez język jakieś słowo mówiące o rozpadzie naszych stosunków. A może one nie ulegną rozpadowi?

Po odpowiedzeniu na wszystkie pytania dotyczące wytwórni, tego, jak tam się dostaliśmy i innych takich przyszła pora na to najważniejsze: "Kiedy wyjeżdżacie"
- Po wakacjach, więc będziemy mogli spędzić je razem. Już nawet wszystko zaplanowałam. Oczywiście Bliźniaki i Lau jadą z nami. nie widzę innej opcji. W końcu też są już częścią naszej rodzinki - uśmiechnęłam się promieniście do Trójcy i dodatkowo objęłam Laurę ramieniem. Trochę zadziwił mnie fakt, że ona szybko je zrzuciła.
- Przepraszam, ale nie będziemy mogli. Mamy własne plany na ich przebieg - brunetka spojrzała na mnie przepraszająco, na co ja zareagowałam bladym uśmiechem.

* Narrator *
Niby wszyscy zebrali się tam z powodu Tori i Andrewa, jednakże teraz wszystkie oczy skierowane były na Laurę. Ta natomiast patrzyła się błagająco na przyjaciół.
- Robimy sobie własne turnee - rzucił nagle Jason.
- Co własnego?
- Jedziemy do Europy, gdzie będziemy koncertować - wyjaśniła Bridgit.
- Na ulicach zbierają się duże tłumy, a nam nie potrzeba żadnych klubów. Zaczynamy od Paryża a kończymy w Warszawie - dodała Laura widząc nierozumiejące twarze przyjaciół.
- To możemy pojechać z wami - zaproponował Ross, ale zanim zdążył powiedzieć "i"Mendlerowie i Marano głośno krzyknęłi:
- Nie!
- Znaczy się.... Planujemy to od dawna i... To miał być czas tylko dla naszej trójki - brunetka spojrzała na niego przepraszająco i tak samo się uśmiechnęła.
Oboje przez cały ten czas mieli obrazek z pokoju dziewczyny, kiedy dali się nieco ponieść emocją.
- Rozumiemy. I nie naciskamy na zmianę tych planów- wtrącił Rocky.
- Tak. Nie mamy wam za złe. Ale macie nam przywieźć płyty, albo jakieś nagrania - Rydel pogroziła palcem, na co reszta się zaśmiała.


****

Całe rodzeństwo Lynch siedziało w swoim domku i każdy próbował zając się sobą. Właśnie. Próbował. Riker mimo iż pisał z Vanessą na czacie, to jego tematem był wyjazd przyjaciół. Rydel oglądała na laptopie kolejny odcinek amerykańskiego Top modela, Rocky grał w robale-zombie, ale nie mógł zabić ani jednego, a Ryland sprawdzał w internecie tą wytwórnię, o której mówili przyjaciele. Tylko Ross był myślami gdzie indziej. Mianowicie przy młodej Marano. Miał nadzieję, że wakacje spędzą razem, tak, jak kiedyś, ale wychodzi na to, że nie zobaczy jej całe lato. Ostatnio coraz częściej o niej myślał.
Oglądał właśnie na facebooku zdjęcia brunetki i trafiał na coraz to ciekawsze. Laura należała do naprawdę specyficznych osób, które nie wstydzą się pokazywać swoich wygłupów publicznie. A jeszcze większym zdziwieniem jest to, że każde "nienormalne" zdjęcie ma więcej polubień, niż te "normalne".  Jakie to dziwne, że wirtualnie od zawsze byłą sobą, a realistycznie często chowała się za różnymi maskami.

- Hej brat - do pokoju blondaska zawitała jego starsza siostra niosąc ze sobą  kubek z gorącym kakao.
- Cześć. Wchodź - wskazał jej ruchem ręki, żeby usiadła koło niego i przymknął srebrnego laptopa.
- Co robiłeś?
- Oglądałem zdjęcia.
- Czyje?
Na te słowa Ross lekko drgnął. Przejął od Ryd kubek, po czym zatopił usta w słodkim płynie.
- Mogę wiedzieć, czyje zdjęcia oglądałeś? - ponowiła pytanie kładąc się plackiem na łóżku.
- Lau - wyszeptał blondyn prawie niezrozumiale. Właśnie. Prawie.
- Ross. Ile razy można ci powtarzać. D a j   j e j   s p o k ó j - powiedział wolno. Można by nawet zaryzykować stwierdzeniem, że przeliterowała to zdanie.
- Czemu? - zdziwił się, na co blondyna głośno westchnęła.
Podniosła do góry rękę.
Kciuk w górę:
- Pogodziłam się, że wkrótce oznajmi, że jest z Bradem
Palec wskazujący:
- Już raz przez siebie płakaliście
Palec środkowy:
- Nie jesteś jej wart
Tułowie podparte na łokciach, głowa uniesiona, a oczy przenikliwie patrzące na brata:
- Więc daj jej spokój.
- Ale ja chcę tylko, żeby między nami było tak, jak kiedyś - blondyn załamał ręce i teraz on rzucił się z hukiem na miękki materac.
- Kocham cię, ale nie chcę, żebyś jej skrzywdził - westchnęła cicho.
- Ja też - oznajmił blondas i rzucił poduszkę na twarz.
- Wiem - uśmiechnęła się smutno i spuściła wzrok z brata




~*~*~*~ 
Hejka misie! 
Wiem, że rozdział do chrzanu i z błędami, ale nie miałam pomysłu. 
Zastanawiam się nad zrobieniem sobie przerwy. Chyba dobrze by mi zrobiła. Ale chcę poznać wasze zdanie. 
Ja nie jestem zadowolona. Krótkie mi to wyszło, bo na serio nie mam czasu i pomysłów.

Do napisania
~ Di




niedziela, 11 stycznia 2015

Dwie ważne sprawy (dla nominowanych do LBA i wszystkich)

Pierwszą sprawą dla nominowanych jest to, że jestem strasznie głupia. Informacje macie tutaj. Przepraszam za zamieszanie, ale się pomyliłam i napisałam o złym blogu. Wybaczycie?

Druga równie ważna sprawa jest dla Was wszystkich.
Błagam Was, wejdźcie na tego bloga. Otóż dziewczyna, która go prowadzi ma wielki talent, ale mało czytelników. Jest niesamowita i świetnie pisze. Dopiero drugi rozdział, więc łapajta, póki jeszcze możecie nadgonić zaległości :)
Ale na prawdę bardzo proszę, żebyście weszli. Ona jest tego warta, zarówno, jak i jej opowiadanie.
Buziaczki dla wszystkich, ale przede wszystkim dla  Iи visiвℓє  - autorki polecanego bloga :)
~ Di :*



Rozdział siedemnasty: Miłość to taka zaraza, która sprawia, że ludzie stają się szczęśliwi. Ale kiedy wreszcie się wyleczą są jeszcze bardziej smutni, niż kiedykolwiek...

Rozdział dedykuję wszystkim, którzy wiernie czekali :)
Miłość to taka zaraza, która sprawia, że ludzie stają się szczęśliwi. Ale kiedy wreszcie się wyleczą są jeszcze bardziej smutni, niż kiedykolwiek...
~ Diamon Marano 
(mówiłam, ze lubię wymyślać cytaty :) )  



Przepraszam za błędy, ale nie chce mi sie sprawdzać :)
Poza tym nazwa rozdziału została nieco zmieniona, sorry :)

- Daj mi jeszcze jedną truskawkę - poinstruowała Vanessa i otworzyła buzię, aby blondyn włożył do niej owoc.
- Nie ma już. Wszystko żeś zeżarła - zaśmiał się, a czarnowłosa zaczęła zabijać do wzrokiem. Gdy już miała zamiar telepatycznie go udusić do ich pokoju wparowała wściekła Laura.
- Rik, gdzie jest Delly? - zapytała z frustracją. Jej twarz była czerwona ze złości, a z uszu wylatywała biała para. Gdyby ktoś pomachałby jej teraz czerwoną płachtą z pewnością by się na niego rzuciła.
- W domu, a co? - blondyn spojrzał na nią zaciekawiony, a ono przerodziło się w zdziwienie, kiedy do pomieszczenia wbiegł jego młodszy brat.
- Laura, błagam, zostań tutaj i ochłoń - mówił spokojnie, starając się uspokoić rozjuszoną dziewczynę.
- Lau, co się dzieje? - głos zabrała zdezorientowana Van, która błądziła wzrokiem raz po siostrze, a raz po Rossie.
- Ta małpa mi szpiegów na randkę wysłała, żeby mi ją "delikatnie uszkodzili" - zrobiła w powietrzu cudzysłów przy użyciu palca wskazującego i środkowego u obu rąk.
- Rik, zrób że co, ona chce nam siostrę sprzątnąć z powierzchni - pożalił się młody Lynch, przez co spotkał się z krwiożerczym wzrokiem szatynki.
- I ty przeciwko mnie? Teraz, po tym, co miało miejsce w salonie? - niedowierzająca dziewczyna uderzyła go otwartą dłonią z tyłu głowy i po chwili opuściła pokój z uniesioną głową.
- Nosz do jasnej cholewki! I wytrzymaj tu z babami! - rzucił blondyn i już chciał ruszyć za szatynką, ale zamiast tego jego głowa walnęła z hukiem w drzwi.
- Co miało miejsce w salonie, hm? - Rik spojrzał na brata złowieszczo.
- Em... No... My... Tak jakby... No... Pogodziliśmy się? - pisnął nastolatek unikając braterskiego wzroku.
- Wy się nie mogliście pogodzić. Ona jest na ciebie zbyt zła, za... to coś, czego nie chcecie nam powiedzieć - uświadomiła czarnowłosa marszcząc brwi.
- Tymczasowe zawieszenie broni - do pomieszczenia znów zawitała Lau, ale szybko się z niego ulotniła, ciągnąc za sobą młodszego Lyncha.
- Co to było? - para popatrzyła na siebie zdziwiona i po chwili oboje wybuchnęli śmiechem.

*Ross*
Uganiając się za dziewczyną trzeba pamiętać o jednym: one chodząc na zakupy wyrabiają sobie niebywałą kondycję. Dobrze, że gdy Lau chciała przejść przez ulicę przejeżdżał akurat samochód, bo inaczej bym jej nie dogonił.
Idąc, z już lekko opanowaną, szatynką ramię w ramię zacząłem myśleć nad naszym "pogodzeniem się". Wszystko stało się tak szybko i niespodziewanie. Bo czy zwykłe "Sztama?" złagodzi nasz pięcioletni spór? Śmiem w to wątpić, ale cóż poradzić, skoro sama to zaproponowała. Przeszło mi to też przez myśl, kiedy zacząłem ślepnąć, ale nie chciałem nic mówić. Bałem się odrzucenia. Jak jakiś zakochany szczeniak, a ja przecież nie jestem w niej zakochany. No, ale bardzo mi na niej zawsze zależało. Od niepamiętnych czasów traktowałem ją jak najlepszą przyjaciółkę. Nawet, kiedy wszystko zaczęło się sypać i oboje daliśmy sobie nieźle w kość brakowało mi jej. Matko, gdybym nie był taki głupi, to może... Ale po co rozpamiętywać i myśleć," co by było, gdyby", skoro można po prostu spróbować naprawić to, co już się zdarzyło.
- Emm... Lau... Jakby ci to powiedzieć... - dlaczego zawsze, kiedy próbuję się do niej odezwać normalnie brakuje mi języka w gębie?! Czy to jakieś przekleństwo, czy co?
- Zaproponowałam zawieszenie broni, bo mam dość tych naszych sporów. Zraniłeś mnie, prawda, ale zawsze jednak próbowałeś jakoś odkupić swoje winy. Nie jesteśmy przyjaciółmi, ani znajomymi, po prostu zaprzestaliśmy wojny. Ale może uda nam się w końcu odbudować starą relację - wtrąciła z uśmiechem i założyła sobie moje ramię na barki.


Skłamałbym mówiąc, że nie zdziwił mnie jej czyn. Właśnie bardzo zdziwił. Może ona ma racje i uda nam się wszystko odbudować. Może znów będę mógł o niej powiedzieć "przyjaciółka". Może znów będziemy mogli rozmawiać bez spięć i ogródek, jak normalni ludzie. Może razem z Ellem będę organizował przeszpiegi na randki "siostrzyczki". Właśnie. Może... Dlaczego nie mogę mieć normalnych i jasnych informacji, tylko ciągle te przeklęte może?
- Jesteś strasznie zmienna - przyznałem, kiedy byliśmy już pod drzwiami mojego mieszkania.
- Wiem. Ale moi przyjaciele się przyzwyczaili - przyznała z uniesionymi ku górze kącikami ust. Naprawdę jeszcze nigdy nie wiedziałem kobiety, która raz się godzi, później zła szuka siostry jej sztamiarza, a następnie promieniście uśmiecha.
- Nie wiem, ja Jas to wytrzymuje - uśmiechnąłem się szelmowsko, przez co zarobiłem kuksańca w bok.
- Wrednus.
Weszliśmy na salony i dziewczyna od razu ruszyła w stronę pokoju Ryd. Już czuję, jak ochrzan jej się dostanie...

*Rydel*
Siedząc spokojnie w pokoju nie myśli się raczej, że wparuje do niego zaraz dziewczyna z patelnią w ręku. A powinno, bo wtedy liczba zgonów na zawał o wiele by zmalała.
Tak też ja siedząc sobie spokojnie w pokoju nie spodziewałam się wizyty gościa dzierżącego w dłoni patelnię. Na szczęście naoglądałam się za dużo horrorów, żeby zaraz paść na zawał, ale wystraszyłam się strasznie. Wiedziałam przecież, po co przyszła szatynka i szczerze, to w tamtym momencie nawet żałowałam, że zepsułam jej randkę.
- Masz pięć sekund, żeby wyjść spod łóżka i zacząć się tłumaczyć bez pomocy patelni - powiedziała całkiem poważnie, na co ja wychyliłam głowę spod łóżka, jak surykatka, która wychodzi z podziemnych tuneli.
- Bo ja chciałam dla ciebie jak najlepiej - pisnęłam przerażona. Co jak co, ale jej trzeba się bać.
- Ja dla ciebie też, więc radzę ci szybciutko schować się w łazience i uciec oknem, póki masz czas - brunetka zaczęła powoli podchodzić do mojego łoża, a ja korzystając z jej rady, wystrzeliłam jak z procy w stronę łazienki. Usłyszawszy kroki i walenie w drzwi patelnią otworzyłam okno. Jako, że znajdowałam się na pierwszym pietrze ucieczka nie była łatwa, ale się udała.
Obok okna rósł stary dąb. Postanowiłam wdrapać się na niego, a że nie maiłam z tym większych problemów dość szybko znalazłam się na ziemi.
Teraz tylko pytanie, gdzie pójść? Van jest z Rikiem i wolałabym im nie przeszkadzać. Tori i Andrew mnie spławiają, tak samo Beck i Jade. Cat nie ma w domu... Może Bliźniaki mnie przyjmą?
Z taką myślą pomaszerowałam pobiegłam w stronę ich domu. Drzwi otworzył mi Jas.
- Hej. Coś się stało? - zapytał widząc moja zdyszaną twarz.
- Lau... ra... była... na... randce... i... ja... - próbowałam wyjaśnić, ale marnie mi to szło zważywszy na fakt, ze powietrze było dla mnie ważniejsze i musiałam łapać jego największą ilość.
- Że gdzie była?! - wybuchł nagle wybałuszając oczy, które po chwili wylądowały na podłodze.
- Z Bradem na randce - wyjaśniłam już bez jąkania z niebywałą powagą, choć w głębi duszy śmiałam się jak głupia na widok miny blondyna.
- Bri!!!!!! Mamy coś do roboty!!!!! - wrzasnął w głąb mieszkania, z którego po chwili wyłoniła się wesoła twarz jego siostry.
- Czego drzesz mordę albinosie? - zapytała z uśmiechem nie zdając sobie nawet sprawy z tego, ze odwrócony do niej plecami brat aktualnie liczy, aby się uspokoić.
- Lau była na randce - postanowiłam przejąć inicjatywę, bo Mendler raczej nie wykazywał się chęcią wyjaśnienia tego siostrze.
- Że gdzie była?! Jas kluczyki i wyprowadzasz auto na podjazd. Ryd zostań lepiej. Nie chcę narażać twoich uszu na niemiłe słowa. Idziemy nalać tej dziewusze oleju do głowy - zaalarmowała z powagą i już po chwili znów zniknęła w mieszkaniu.

*Laura*
- Czyli, że ją postraszyłaś i uciekła? - dopytywał blondyn po raz setny, a ja ze znudzeniem przytaknęłam.
Znajdowaliśmy się w jego pokoju, oboje siedząc po turecku na jego dużym łóżku. Na przeciwko siebie, ja znudzona jego pytaniami, a on zdający się nie mieć ich końca. Męczyła mnie jego ciekawość i od zawsze to ona mnie w nim najbardziej irytowała. Ale prawdą jest, ze gdyby nie ona wiele rzeczy męczyłoby mnie do tej pory.
- Możemy zmienić temat? - zapytałam patrząc na niego błagalnie. Mam nadzieję, że podziała.
- To o czym chcesz gadać? - uśmiechnął się do mnie promieniście kładąc się na łóżku.
- O czymkolwiek innym, tylko nie o tej klęsce, jaką poniosłam dzięki twojej siostrze - wyszczerzyłam się w jego stronę marszcząc nos. Wiem, że kiedy tak robię on zaczyna...
- Psik! - właśnie.... - Zrobiłaś to specjalnie, smarkulo! - oburzył się.
Byłam tak rozśmieszona jego bulwersem, że zaczęłam śmiać się jak opętana. Nawet uroniłam kilka łez. W pewnym momencie moje śmiechy zaczęły przerywać piski spowodowane uciskiem pod pachami.
- O nie, nie, nie.... Aaaa... Ha... Rossss... Zostaw... Mnie.... - próbowałam wydusić pomiędzy głośnymi "hahami", ale chłopaka to nie ruszyło.
Poczułam, jak moje plecy powoli przylegają do materaca. Dopiero wtedy spostrzegłam, że moje nadgarstki utknęły w uścisku blondyna. Jedną ręką mnie łaskotał, a drugą przytrzymywał ręce, przez co nie mogłam się ruszyć. Moje nogi przygniatała jego masa, która była dość ciężka, ale co się dziwić, kiedy chłopak jest tak umięśniony, który na tobie siedzi to słoń.
- Zejdź... Hah... Ross...
- Mam na ciebie focha kochanieńka - mruknął pochylając się nade mną.
Przestał już łaskotać, a jego druga ręka zawładnęła moim nadgarstkiem. Jego plecy były zgarbione, przez co nasze twarze dzieliła odległość zaledwie kilku centymetrów. Najgorsze jest to, że miałam cholerną ochotę go wtedy pocałować, a jeszcze gorsze to, ze tego nie zrobiłam.
- Dopiero co się pogodziliśmy, a ty już się przymierzasz do całowania? - uśmiechnęłam się do niego lekko, ale on nie uczynił tego samego. Wpatrywał się tylko w moje tęczówki, a ja idąc za jego śladem postanowiłam uczynić to samo. Miały niesamowicie intensywną barwę, wręcz czarną. Postanowiłam przenieść wzrok na inną część jego twarzy, aby nie zrobić nic głupiego. Nie wiem dlaczego, ale padło akurat na usta. Miękkie i niesamowicie słodkie usta. Nie pocałowałam go, ale wiem to, ze są miękkie i słodkie... Znaczy się... Teraz go nie pocałowałam...
- Sama się do tego przymierzasz - wyszeptał z prawie niewidocznym cieniem uśmiechu.
- C-co? - podniosłam wzrok z jego warg i znów przypatrzyłam tęczówką. Które znów stały się czekoladowe.
- Mówię, że sama chcesz mnie pocałować - uśmiechnął się szelmowsko, co ja skwitowałam przymrużeniem oczu.
- Zaplanowałeś to? - podejrzliwie na niego spojrzałam i cmoknęłam ustami, aby go sprowokować.
Lubiłam te nasze gry. A najfajniejsze jest to, że bardzo łatwo się go prowokuje.
- Może - przybliżył swoją twarz jeszcze bliżej mojej. Skoro tak chce się bawić...
- A co było celem twojego planu? - szepnęłam uwodzicielsko. Sama nie wiem, co we mnie wstąpiło, ale postanowiłam pobawić się z nim dłużej.
- To - krzyknął szepcząc i powrócił do łaskotania.
Znów wybuchnęłam śmiechem, jednakże teraz nie trwało to długo, ponieważ drzwi od pokoju blondaska zaczęły skrzypieć.
- Cholera - zaklęliśmy równocześnie podnosząc się z pozycji leżącej na siedzącą. Jednak zrobiliśmy to zbyt szybko, ponieważ wstając jego czoło zderzyło się z moim, co przyniosło mi jednak, nieduży, ale ból.
- Do jasnej cholewki, co ty z Laurą robiłeś?! - wrzasnął zaszokowany Jas... O cholera! Jas!
- Jason? Bridgit? Rydel? - spojrzałam na nich zdziwiona, ale ono szybko ustąpiło miejsce zawstydzeniu, kiedy zorientowałam się, w jakiej pozycji znajdujemy się z Rossem. Mianowicie w takiej, że on siedział mi na kolanach okrakiem.
- Już mi z niej schodź ty szczylu jeden! - zawołała Ryd i przepędziła brata z moich odnóży.
Nawet się nie spostrzegłam, kiedy dostałam od Bri otwartą dłonią z tyłu głowy.

*****
Hejak misie! 
Wiem, że miał być konkurs, ale nie dostaję żadnych maili, więć postanowiłąm wziąść sprawę we własne ręce.
Wiem, że rozdział krótki, ale nie mogłam wymyślić niczego innego, a nie chciałam psuć tego, co już miałam. Wynagrodzę Wam najwyżej jakimś one-shotem, którgo co prawda zaczynam, ale mam na niego zamysł.
Chba dość długo nie pisałam i przepraszam. Wciągnęłam się w pisanie tamtego bloga, ale fajnie odetchnąć trochę od tej powagi i zrobić coś śmiesznego. 
Jak pojawi się jakaś praca to ją oczywiście wstawię, ale nie będę nawiązywała do niej w przyszłych rozdziałach.
Do napisania, Di :*



poniedziałek, 5 stycznia 2015

LBA!!!

Hejka misie! Ten post jest przeznaczony Libster Blog Award, do którego zostałam nominowana. Szczerze, to nie wiedziałam, co to jest, ale od czego jest internet, nie?
Więc tak. Nominowała mnie Tinsley, za co jestem jej niesamowicie wdzięczna. Otóż, kochana, miałaś nadzieję, ze odpowiem na pytania, więc odpowiadam.
Nie wie, co tu jeszcze napisać, prócz tego, ze jestem niesamowicie zaskoczona i czuję się wyjątkowa. Dziękuję :*

Pytania:
1. Masz ulubionego youtubera?
2. Jest jakiś film, który chciałabyś obejrzeć w 2015 roku? 
3. Ulubiony cytat z książki?
4. Jak masz na imię?
5. Jest kraj, który chciałabyś zwiedzić?
6. Od kiedy "przyjaźnisz" się z platformą Blogger.com? 
7. Jest jakaś rzecz, osoba, która napawa cię lękiem? 
8. Czy jesteś osobą, która szybko rezygnuje?
9. Jesteś w kimś zakochana?
10. Idealne imię (angielskie) dla chłopaka?
11. Czytasz mojego bloga?

Odpowiedzi:
1. Nie, nie mam. Nie oglądam zbyt często filmików na youtube, bo po prostu nie mam na to czasu. Moja główka jest obciążona tysiącami spraw :P
2. Jest kilka i w tym przypadku nie Grey :). Chcę obejrzeć Love, Rosie; Uprowadzona 3; i Igrzyska Śmierci: W pierścieniu ognia. To wszystko i choć prawie wszystko już wyszło ja czekam, aż będzie online i po polsku, ponieważ nie nadążam za napisami :)
3. Dużo ich jest. Teraz mam fazę Gwiazd Naszych Wiana i, choć wiem, że to nienormalne, mój ulubiony cytat to "Okey", a dokładniej "Może okey będzie naszym ^zawsze^". Tak, wiem, głupia jestem, ale prawie płakałam, jak to czytałam.
4. Moje imię jest równocześnie moim przekleństwem, od tego zacznę. Otóż me imię to Aleksandra. Grr... Nienawidzę go. Ola, bo tak na mnie mówią, jeszcze przecierpię, ale w życiu Aleksandra. Według mnie, jest to zbyt dystyngowane imię na taką szjbuskę, jaką jestem.
5. USA i Hjaje :) Na te drugie wyruszam razem z Tin, ale USA muszę zwiedzić sama. Bardzo lubię ten kraj (USA), nie wiem czemu. Jakoś tak mnie do niego ciągnie. 
6. Nie powiem dokładnie, bo nie chce mi się szukać, ale od wakacji zeszłego roku. Pamiętam to, jak dziś. Mama była w pracy, siostra u babci, a ja siedziałam w domu sama. Tak sobie czytałam któregoś bloga i bach! Czemu by nie założyć własnego. Bałam się z początku, że mi nie wyjdzie, ale jak widać oswoiłam się już :)
7. Jest dużo takich rzeczy. Osób się nie boję, nie wiem, czemu. Ale rzeczy tak. Na przykład mam stracha, jeśli chodzi o bajkę!!! Koralina i tajemnicze drzwi. Maskara, ponieważ moja sis może to oglądać na okrągło, a ja się po prostu boję. Te guziki mnie przerażają. I jeszcze duchy. Mam hopla na ich punkcie. Jak po filmie paranormalnym idę spać, to chowam głowę pod poduszkę, jak struś głowę w piasek!
8. Nie! Ja nigdy nie rezygnuję! Mogłoby się palić i walić, ale jeśli  c h c ę  coś robić, to to zrobię. I nie ma bata! 
9. Tak! W słodkościach i serialach paradokumentalnych :) Ale szczególnie w słodkościach. Do tego dochodzi jeszcze pisanie opowiadań, ale to chyba widać :D
10. Oj, dużo ich. Aktualnie strasznie podobają mi się imiona, jakie przeczytałam na blogu Patki i Tin: Boomer i Seth. Śliczne. Jest ich dużo, ale te... miód, malina :)
11. Czy czytam? Ja nawet obserwuję! Nie mogę się doczekać nexta. Obie nie robimy Raury dłuuugi czas i to w nas najlepsze :)



A teraz moje pytania i nominowani:

Pytania:
1. Jaki jest Twój ulubiony kolor?
2. Którą książkę najbardziej lubisz?
3. Jakbyś miał(a) przebrać się za diabła, lub aniołka, to co byś wybrał(a)?
4. Wierzysz w duchy?
5. Jakie jest Twoje największe marzenie, a jakie najmniej prawdopodobne ?
6. Co byś zrobił(a), gdybyś spotkał(a) swojego idola?
7. Co oznacza Twoje imię?
8. Czy czytasz moje blogi? ( zapożyczone od Tin :D)
9. Czego nie lubisz na lekcjach języka polskiego?
10. Jaki jest Twój ulubiony przedmiot ( w szkole ) ?
11. Czemu założyłeś ( aś ) bloga?

Nominowani:
evennapoleon.blogspot.com - Domcio Lynch ( skończone, ale ja i tak Cię kocham )
http://im-the-next-supreme.blogspot.com/ - Clarisse Rodriguez  
raura-hate.blogspot.com - Wiktoria Ok i Justyna K.


Dziękuję za nominację i mam nadzieję, że nominowani odpowiedzą na pytania !!!

piątek, 2 stycznia 2015

Remont na blogu!

Hejka miśki.
Postanowiłam odświeżyć trochę bloga i nadać mu nowego wyglądu. W związku z tym przechodzi on remont, czyli chwilowo rozdziału nie będzie. Powiedzmy, że za tydzień p o s t a r a m  s i ę  wstawić, ale nic nie obiecuję. Nie chodzi tu o brak weny, bo zawsze znajdę jej odrobinkę, a pomysł też mniej więcej mam. Po prostu chcę "rozświetlić" bloga, bo (1)wydaje mi się, że jest zbyt ciemny, (2) tło nie pasuje do tematyki, (3) a tak w ogóle to założyłam nowego bloga <<KLIK>> i chciałabym też móc skupić na nim chociaż odrobinę swojej uwagi :)
Jeśli chodzi o bloga o Auslly, to są dwa wyjścia: albo Kinga go przejmie, albo zostanie zakończony. Nie poradzę sobie z trzema blogami. Czas, wena, pomysły. Wiem, marne wytłumaczenie, ale zrozumcie, że nie daje sobie czasami z tym wszystkim rady. Jeszcze ten przeklęty test... Ale pociesza mnie fakt, że nie tylko ja będę go pisać :)
Dziękuję pięknie z 100 komentarzy i prawie 4 tysiące wejść. To wiele dla mnie znaczy. Do tego czterech obserwatorów... Dziękuję \Wam kochani, przede wszystkim za to, ze jesteście

KingaR5er - za to, że jesteś ze mną od dawna i mam w tobie duchowe oparcie. Jesteś dla mnie jak taka siostra, starsza siostra. Chciałam mieć brata, a dostałam kolejną babę do kompletu :) Wywołujesz na mojej buźce wielkiego Smile. Dziękuję :*

Wiktoria Martin - ach, kochana, ty to piracki skarb jesteś. Otwierasz skrzynkę i nigdy nie wiesz, co się w niej znajdzie. PUF... i masz super dziewczynę z wieeelkim poczuciem humoru, która miłuje patelnię :) Do tego majnena rówieśniczka i druga połowa mojego mózgu. Tak, dzielimy mózg na dwie części, bo myśli mamy straasznie podobne. I najważniejsze: masz czekoladowe paczadła. A ja kocham czekoladowe paczadła :D

Ala W. - chyba jedyna osoba, która myśli tutaj racjonalnie... czasami. Piszesz bloga o Rydellinghton i mnie nim niesamowicie urzekłaś. Co z tego, że jestem kilka rozdziałów w plecy i tak nadrobię :) Jesteś meeega kochana i uwielbiam twoje teksty. Nie ważne, ze czasami nie wiem, o co ci chodzi.

Tinsley - super zboczona i szurnięta dziewoja, którą zabieram na Hajaje. Lub Hawaje, ale jeszcze musimy się zastanowić, c'nie? Jesteś mega śmieszna, twoje teksty są rozbrajające i również nie robisz Raury przez tyle rozdziałów. Tak samo jak ja piszesz prawie zawsze jako Lau i to w tobie kocham. Bilety kupione, a ja czekam z walizką i Rossem pod pachą :)

In Visible - jesteś kochaniutka i masz zajebistego bloga. Sprawiasz, że moja buźka to jeden wielki banan i masz bliźniaka, a ja kocham bliźniacze rodzeństwa. Masz głupie pytania typu "kobieta vs mężczyzna" na które ja muszę odpowiadać. Obie jesteśmy szurnięte i to nieźle.

Te osoby komentują najczęściej i dziękuję im za to niezmiernie.
Do napisania!